Rok z bombelkiem i border collie – zapiski szaleństwa
Pierwsze, co musicie wiedzieć, to to, że zdjęcia do tekstu to prawdziwy majstersztyk selfików, gdzie jedynym asystentem fotografa był kij o który opierałam aparat, także musicie wybaczyć wszelkie nieostrości oraz fakt, że dzięki zwariowanemu światłu wyglądam jak dalmatyńczyk.
A teraz do sedna, czyli:
ROK Z 👶I 🐶
Czy da się nie oszaleć? Czy psie futro dobrze wchłania łzy? Czy pies potrzebuje intensywnej terapii?
Generalnie TAK.
Oto moje podsumowanie, przemyślenia, rady i ogólne anegdotki związane z ostatnim rokiem, zebrane w post-kobyłę. To też odpowiedzi na wasze pytania, które regularnie się powtarzają, także zbiór wątków jest imponujący niczym poziom absurdu w książce „365 dni”. Czytajcie w toalecie, tramwaju, łóżku i kolejce w Biedronce.
PRZED DNIEM X
Jak już pisałam, moje przygotowanie do pojawienia się mikroba nie było jakieś szczególne, ot zwracałam uwagę na bardziej konsekwentne egzekwowanie posłuszeństwa, starałam się ograniczyć ciągnięcie na smyczy i dzikowanie w obliczu burków mijanych przez nas na chodniku. Podczas spacerów z wózkiem z pewnością przydały się nam dwie nowe komendy, które wdrożyłam: „na bok” by pies nie właził mi pod koła wózka, ale przechodził… no cóż, zgadliście, na bok.
Drugą sprawą było siad, ale ciut inne siad, a mianowicie przyzwyczaiłam psa do siadania przed wejściem na przejście dla pieszych. Stwierdziłam, że jadąc z mikrobem w wózku nie zawsze mogę mieć oko na psa i lepiej, żeby Oreł miał wyrobiony nawyk niewpadania pod auta. Poza tym oczywiście miał dostęp do mikrobowego pokoju oraz wszelkich dzieciowych zakupów jakie poczyniliśmy – nie robiliśmy z tego jednak wielkiego halo, pies miał po prostu kontakt z nowymi przedmiotami jakie zjawiały się w domu i tyle. Jako, że pod ręką nie miałam żadnych noworodków, to Oreosa nie przyzwyczailiśmy w żaden sposób do ich widoku – może ze dwa razy puściłam mu jedynie płacz dziecka, ale reakcja była szczerze mówiąc zerowa, więc po prostu trzeba było iść na żywioł. Tacy z nas wariaci.
PIERWSZE SPOTKANIE
O bożenka, czego to ja sobie nie wyobrażałam! Psa zawiniętego wokół mikrobowego koszyka, porannych buziaczków z jęzorem na dziecięcej buzi, Oreosa wpatrzonego w bobasa niczym w obraz. No w końcu mój pies, to największy miłośnik człowieka ever, co może pójść nie tak?
Jednak pierwsze spotkanie wyglądało inaczej. Po powrocie ze szpitala przywitałam się z psem, wypuściłam na ogród, mikrob został wniesiony do domu, pies wpuszczony i… hmmm… whatever. Oreł był tak szczęśliwy, że w końcu wróciłam, że ledwie spojrzał na nowego członka naszej ekipy i ta obojętność utrzymała się dość długo. Generalnie więcej emocji u psa wywołałby zakup żwirku dla Kota.

NO WŁAŚNIE: KOT
Między wierszami z tego co tu wypisuję, możecie wyczytać, że mój Kot ma dość specyficzny charakter, a moje uczucia wobec niego są ambiwalentne. Także jeżeli jakiś zwierzak miałby sprawiać problemy, to właśnie on. Ale gdzie tam – Kot najbardziej na świecie relaksował się przy dźwięku laktatora i mruczał sobie z nim do rytmu (wyglądało to jak tajna rozmowa stowarzyszenia miausonów -> #wodywody) a do tego był szczęśliwy jak świnia w błocie, że oto może całe dnie wylegiwać się ze mną na łożu, kiedy to karmiłam mikro mikroba.
Nawet już pełzający jak jaszczurka potomek, który usiłował głaskać Kota z delikatnością glebogryzarki, nie robił na zwierzaku żadnego wrażenia. Kot okazywał jedynie anielską cierpliwość, co było dla mnie niemałym szokiem. Zupełnie jakby ktoś mi podmienił futrzaka. Jedyne zgrzyty to te, kiedy Kot miauczał maniakalnie, bo jego miauknięcia potrafiły wyrwać mikroba z najgłębszego snu, a trzeba wam wiedzieć, że Kot przysporzył nam ogólnie w poprzednim roku sporo problemów natury behawioralnej i doprowadził mnie nie raz i nie dwa do łez.
Ale uczciwie muszę przyznać: w kontekście mikroba, a nie mojego samopoczucia, Kot sprawował się całkiem przyzwoicie.
NO OK, A PIES CO? ZIMNA SUKA?
No niby nie, ale… Oreł mikroba unikał, prezentując postawę podobną do człowieka XXL w składzie porcelany za 1000 pln za spodeczek: czyli dość ostrożną, z nutką strachu, że wystarczy mrugnąć okiem, by uszkodzić cenny towar. Starałam się rzecz jasna nagradzać psa za dobrowolne podejście do mikroba, ale pojawiły się drobne zgrzyty, które martwiły mnie o tyle, że nie chciałam stracić psiego uwielbienia i potrzeby bliskości jaką zawsze prezentował.
Przykład? Przez pierwsze miesiące pies zniknął ze swojego miejsca obok nas na kanapie i był co prawda w pobliżu, ale nie na tyle by się wymiziać wieczorkiem, a strasznie mi tego brakowało. Jednak bardzo trzymałam się zasady NIC NA SIŁĘ. Przecież cała ta sytuacja była dla psa i tak potwornie stresująca, po cóż więc mu dokładać wygórowanymi oczekiwaniami w sytuacji, która nie była dla niego łatwa?
EMOCJE NA WODZY
Już o tym wspominałam, ale na początku wyjątkowo trudno było mi nie okazywać zmęczenia i zwyczajnego zdenerwowania. Bez ściemy powtórzę raz jeszcze – było tak, że miałam dosyć, krzyczałam, płakałam, kopałam ścianę i wczołgiwałam się pod kołdrę, by chociaż na chwilę wyciszyć kilkugodzinny płacz. Dodajcie do tego brak dziadków pod ręką oraz psa, który umiera ze zmartwienia, jeśli zaklnę, bo się potknę i macie naprawdę niezły koktajl z nerwów, stresu i wyrzutów sumienia. To trochę takie balansowanie po linie z samokontroli, tyle, że to nie lina, a milimetrowa żyłka, ja nie mam zmysłu równowagi, a wokół mnie bulgocze lawa.
W tym stanie byłam dość toksycznym towarzystwem dla nadwrażliwego bordera i bardzo obciążające było dla mnie to, że pies obrywa moją skłonnością do gwałtownych i niezbyt pozytywnych emocji. Nie bezpośrednio, bo choć zdarzało mi się na niego nakrzyczeć, to jednak w większości ani mój płacz ani nerwy nie były skierowane w psa. Ale trudno cokolwiek przed nim ukryć – mogę mówić do niego spokojnie, mogę go czochrać za uchem, ale on wie, że dobrze nie jest i jednocześnie martwi się i chce pomóc i przede wszystkim wygląda jak nieszczęście bite kablem.
Także pies był swoistym wyrzutem sumienia, a presja by go uspokoić, że wszystko jest ok, czasem była ponad moje siły.

TO CO, PIES UDAWAŁ, ŻE MIKROBA NI MO?
Nie do końca (choć ciut tak było), bo oczywiście Oreł czasem sam z siebie podchodził do młodego, a ja na początku wprowadziłam rytuał witania się psa z dzieckiem. Wołałam Oreosa do łoża, by mógł sobie niuchnąć i popatrzeć. Poza tym, generalnie pies miał wstęp wszędzie – mógł wejść ze mną do sypialni, tulić się do mnie podczas karmienia, poobserwować proces kąpieli, towarzyszył mi w próbach wiązania chusty czy pierwszych wyprawach w wózku lub nosidle etc.
Nie było wykluczania psa, jeśli tylko chciał mi towarzyszyć. Za każde machnięcie ogonem dla dziecka, przyjacielski niuch i przebywanie blisko mikroba, szczególnie płaczącego, odwdzięczałam się tulkaniem, okazywaniem uwagi, a czasem i smaczkami. Oreł był też niebywałą pomocą przy uspokajaniu dziecka w trybie demona z ostatniego kręgu piekła, bo nic tak nie działało na potomka jak hasło „zobacz! PIESEK!”.
Tak, tak, mikrob pokochał Oreosa od pierwszego wejrzenia, a kiedy już zaczął się śmiać, to stanowcza większość heheszków była skierowana w stronę psa #SerceMatkiPęka. Oreł potrafił przez dwadzieścia minut odpindalać sztuczki dla dzieciaczka, zresztą na IG w zapisanych relacjach macie filmik jak Oreo hyca jak łania, a mikrob zaśmiewa się do łez, no cóż mam zrobić, takie to dziecko ma poczucie humoru, czyli niezbyt. To też fajny sposób na zaprzęgnięcie psiego mózgu do pracy mimo tego, że teoretycznie odwalasz kolistą pielgrzymkę dookoła pokoju, by mikrob w końcu poszedł w kimę lub chociaż słodko zamilkł.
Przy okazji: ktoś z was pytał na IG jak tam w okresie połogu z dzieckiem i psem i tak jak pisałam – każdy poród i ciąża to inna historia i stan fizyczny i psychiczny. Ja kilka godzin po porodzie chciałam uciekać ze szpitala oknem, wejść na lodowiec, potańczyć makarenę i kombinowałam jak tu zamknąć się w łazience i poćwiczyć taniec brzucha dla relaksu. Ale chociażby moje sąsiadki z sali były w zupełnie innym nastroju i stanie i wiem, że ciężko tu generalizować.
Dla mnie nie miało znaczenia to, że moje ciało w jakiś tam sposób musi dojść do siebie – czułam się wybornie, a wszelkie wyzwania raczej objawiały się stresem przed nową sytuacją no i psychicznym i fizycznym zmęczeniem opieką nad noworodkiem, a nic nie wynikało z mojego złego stanu zdrowia.
PUNKT ZWROTNY
Ale tak naprawdę wszystko zaczęło się zmieniać, kiedy Oreos odkrył, że mikrob ma rączki, a jak ma rączki, to do rączek może wziąć szarpaka lub inną piłeczkę. Powiem wam, że widok Oreosa i mikroba szarpiących się szarpakiem, kiedy dziecko zaśmiewa się w głos, a Oreł warczy jak szalony (oczywiście tak rozrywkowo, a nie w trybie waleczny furiat), ale delikatnie, delikatniutko wyciąga szarpak z malutkich rączek, to jest wzrusz na maksa, nawet dla kogoś kto zamiast serca ma blok słoniny (ja). Im bardziej mikrob robił się mobilny, tym słodsze się to stawało i Oreł celowo zaczął pod stopy potomka podrzucać zabawki.
Oczywiście tu wychodzi borderzy pierdolec i trzeba mieć nad tym kontrolę, by raz: pies krzywdy nie zrobił, nawet przypadkowo, a dwa: nie pozwalać by wymknęło się to spod kontroli i pies zafiksował się na zabawki. Z biegiem czasu zaczęłam też zauważać, że pies wrócił na kanapę i choć początkowo wytrzymywał krótko, po czym czmychał i zwijał się gdzieś w kacie, to dziś już wszyscy w czwórkę rozsiadamy się na kanapie, a Oreo na największym chillu prezentuje nam jajca i pochrapuje przez sen. A do tego wózek kojarzy się psu bardzo pozytywnie z dość powolnym spacerem, ale jednak z quality time ze mną, więc mikrob to dla niego nie tylko synonim maniany.
ZABAWKI
To jest magia i ja czekam, aż Oreos dostanie list z Hogwartu, ale Oreł DOSKONALE wie, które zabawki należą do mikroba i ich nie rusza. No nie. Odwala psa idealnego, nie mamy pojęcia jak on to robi. Mamy piłkowy basen (!), a piłki dosłownie latają po ścianach, kiedy mikrob postanawia się popluskać i choć pies zerknie czasem na tocząca się piłkę, to nawet nie próbuje jej ruszyć. Pluszaki potomka? Zero reakcji. Pies nawet jako tako przebolał wszelkie hałaśliwe zabawki, które dostajemy, chociaż jeśli widzimy, że bardzo psa ekscytują, to po prostu staramy się je ograniczać lub wyciągamy z nich baterie.
Psu w końcu też należy się wyrozumiałość i spokój dla mózgu. Oczywiście nie działa to w drugą stronę. Mikrob bez pardonu porywa psie zabawki, usiłuje rzuć konga, a do tego usilnie włazi do klatki i nurkuje w misce z wodą, natomiast chrupki traktuje niczym najlepsze klocki świata i to jest w zasadzie problem, z którym mogę walczyć jedynie refleksem oraz cierpliwym tłumaczeniem dziecku, że nope i czekaniem, aż zacznie rozumieć co do niego mówię. Albo przestać udawać, że nie szprecha po mojemu.

DIETA CUD
Prawdziwym problemem jest natomiast tryb odkurzacza, którego właściwie nie było przed dzieckiem. Przyznaję, że fajnie jak Oreł wyliże podłogę po dziecięcym obiedzie, ale kurna, szczerze? To nie po to kupuję mu bezzbożową karmę za miliony monet, by na moich oczach opierdzielił pół bułki, którą mikrob UMYŚLNIE mu podrzucił. Oreo aktualnie ma bardzo fajną sylwetkę, dość smukłą z delikatnymi mięśniami, które chciałabym podpakować w tym roku, ale jak tak dalej pójdzie, skończę z Blobem.
Teraz Oreo zazwyczaj czeka, aż pozwolę mu podejść i zeżreć resztki po dziecku, ale wciąż przyłapuję go na wylizywaniu podłogi w kuchni oraz krążeniu niczym pirania wokół mikroba walczącego w nierównej walce z bananem. Generalnie nie ma letko, ale myślę, że przy odpowiednim ogarnięciu bardzo przydatne jest nauczenie psa, że podłoga może być jego talerzem, jednak dopiero po naszej aprobacie. Bo w końcu pies jak wyliże podłogę, to się błyszczy jak jego własne jajca (również lizane z wielkim entuzjazmem i obleśnymi siorbami).
PIES NA WAKACJACH?
Czy to oznacza, że nie znalazłam czasu, by cokolwiek z psem zrobić w tym roku? No znalazłam – byłam zarówno na LP w Poznaniu jak i w Gdyni, a do tego udało mi się wpaść na jeden dzień na seminarium z frizbowania do człowieka Pająka (z jedną tylko przerwą na karmienie panicza), a do tego w czerwcu wbiliśmy na nasze pierwsze ever owce i jak widzicie, nie było to jedyne podejście do pasienia.
Co do treningów frisbee, to staram się ćwiczyć proste rzuty dystansowe, przyzwyczajać psa nie tylko do backhandów, ciapam te dyski z różnych stron, a do fristajlowych elementów podchodzę ostrożnie – wymagają one jednak stałego trenowania pod okiem doświadczonego trenera, więc nie chcę samodzielnie, własnymi ręcoma zrobić psu krzywdy. Nie mam zresztą ciśnienia i zapędów, by występować na zawodach z fristajlem, co to, to nie – chodzi o jakąś chęć rozwoju i wykorzystanie niebywałego talentu Oreosa. Mam nadzieję, że znajdę na to trenowanie frisbee jakiś sposób w tym sezonie, a jeśli nie, to damy radę i amatorsko, powolutku, w swoim ślimaczym tempie – mam tylko nadzieję, że mamy przed sobą mnóstwo czasu na treningi, mimo podłego osteofitu na barku. W końcu filozofia ZERO OCZEKIWAŃ zobowiązuje.
Mogę jedynie powiedzieć jedno – po naprawdę ciężkim dniu, kiedy dawno już minęłam granice własnej psychicznej wytrzymałości i pędziłam dalej w dół, wyjście z psem na spacer, sam na sam, choćby na pół godziny, to balsam na mózg i autentyczny zastrzyk płynnego szczęścia. Nie potrafię nawet wyrazić zaś co czuję po udanym treningu lub kiedy uda nam się zrobić coś nowego, a pies znowu pokazuje klasę. No po prostu kocham tego zwierzaka i znacznie gorzej bym zniosła szaloną sinusoidę przeżyć macierzyńskich bez jego obecności.
KOMUNIKACJA
Ostatnią nowością dla mnie i Oreosa była komunikacja. Oreł to pies, który nie informuje o potrzebach. Rzadko da znać, ze nie ma wody w misce albo chce wyjść na szybką dwójeczkę. Przykładem niech będzie historia o tym, jak przytrzasnęłam psu ogon wsiadając do auta, a on nie pisnął ani razu przez dobre 10 minut – skapnęłam się, że coś jest niehalo, bo miał dziwny wyraz twarzy. Dlatego, chociaż może się to wydać absurdalne, gdy pies warknie ostrzegawczo na dziecko, które przekracza jakąś psią strefę komfortu, natychmiast go chwalę i zabieram dziecko z dala od psa. Dla Oreosa tak jasny przekaz to nowość i cieszę się, że jasno i czytelnie potrafi powiedzieć dziecku (i mi) że ma czegoś dość.
MULTITASKING
Najczyściej pytacie jak łączę macierzyństwo, które jest kojarzone z tym, że zapomina się smaku ciepłej kawy, z zajmowaniem się bądź co bądź psem, który ma potrzebę pracy. Kombinuję jak mogę – usypiam mikroba i bawię się z psem w chowanego, latem zabierałam potomka na ogród, gdzie był moją frisbee widownią, czasem uda mi się wyskoczyć na dzieciowo-psi spacer (dzięki Diana <3 ).
Mam wrażenie, że znalazłam w sobie dodatkowe zdolności do samoogaru, bo może nie wiecie, ale z momentem, gdy mikrob skończył 3 miesiące, wróciłam do copywritingu i piszę regularnie sześć soczystych tekstów (chociaż nie z psiego światka) w tym jeden wywiad miesięcznie! A wywiady mają to do siebie, że są szalenie pracochłonne, trzeba wykonać transkrypcję, powygładzać wszelkie nierówności słowne i uklepać je tak, by pięknie się je czytało, więc nie jest to zadanie na kwadrans przy kawce. Jednak dzięki temu miałam okazję porozmawiać już kilkoma świetnymi postaciami i dobrze jest poczuć tę zawodową satysfakcję, że robię coś całkiem nieźle, nawet jeśli podczas spisywania mikrob wciska mi chrupkę w oko.
Dodajcie do tego regularne pstrykanie foto, a nawet dwie baaaaardzo miłe pieskowe sesje, które niedawno robiłam na Chwila moment studio, a mogę wam zdradzić, że kurczę: jestem z siebie dumna. Zawsze jestem tu dumna z psa, ale tym razem pochwalę też siebie, poklepię się po plecach i złożę sobie gratulacje, bo mogę wam szczerze powiedzieć, że się da, że jest ciężko, trzeba zachować czujność, wrażliwość albo z kolei na niektóre rzeczy się uniewrażliwić i nauczyć zdrowego egoizmu, ale da się być normalną, fajną mamą, normalną fajną psią wariatką, normalną fajną dziołchą do pogadania o brzuchu Goslinga przy piwku i do tego się nie rozwieźć. I wiecie co? Chyba mi mało, bo do tego wszystkiego dorzuciłabym sobie szczeniaczka (mężu mój, wybacz).

*Muszę tylko jedno „ale” do tego wszystkiego dodać – piszę o sobie, Oreosie i mikrobie, ale nie byłam w tym wszystkim w końcu sama. Mój mąż także odwalił kawałson roboty jako najlepszy mikrobowy papa, także fakt, że nie oszalałam, zawdzięczam także i mu. To taki cichy niewidzialny bohater tego fb!
3instruments
3molding
free gay mens chat phone
gay chat rooms ring central https://newgaychat.com/
gay chat site
phone chat in maryland gay https://gaychatcams.net/
amature gay video chat
gay masturbate chat https://gaychatspots.com/
gay chat roullrtte
free gay radom web cam chat https://gay-live-chat.net/
gay chatroulette chat
free chat gay man colorado https://chatcongays.com/
hairy gay men chat free
chat de gay usa https://gayphillychat.com/
gay bear chat and personals
gay lesbian chat https://gaychatnorules.com/
gay chat men's room
gay chat app for android https://gaymusclechatrooms.com/
gay chat apps
gay grandpa video chat https://free-gay-sex-chat.com/
pnp zoom gay chat rooms
gay chat random sites https://gayinteracialchat.com/
gay phone chat meet locals "welcome to the
gay live chat rochestervideo https://gaymanchatrooms.com/
help with a paper
college paper writing help https://term-paper-help.org/
cheap custom papers
pay to do my paper https://sociologypapershelp.com/
buying college papers
pay for someone to write your paper https://uktermpaperwriters.com/
custom papers online
can someone write my paper https://paperwritinghq.com/
help with college paper writing
paper writing services for college students https://writepapersformoney.com/
pay someone to write paper
help with writing a paper for college https://write-my-paper-for-me.org/
Anonim
papers writing service https://doyourpapersonline.com/
write my paper canada
write my paper one day https://top100custompapernapkins.com/
custom thesis papers
pay to do my paper https://researchpaperswriting.org/
online paper writer
custom papers writing https://cheapcustompaper.org/
write my biology paper
how to find someone to write my paper https://writingpaperservice.net/
pay someone to write a paper
write my psychology paper https://buyessaypaperz.com/
academic paper writers
paper writing services online https://mypaperwritinghelp.com/
someone write my paper for me
help with a paper https://writemypaperquick.com/
custom written college papers
help with paper https://essaybuypaper.com/
online paper writers
online paper writing service https://papercranewritingservices.com/
where can i find someone to write my paper
where to buy college papers https://premiumpapershelp.com/
write my paper apa style
buy a philosophy paper https://ypaywallpapers.com/
find someone to write my paper
college paper service https://studentpaperhelp.com/