Close

Psiarz psiarzowi psiarzem

Psiarz psiarzowi psiarzem

Przyznajcie się: my psiarze UWIELBIAMY narzekać na innych psiarzy. A już w ogóle, my, psiarze świadomi, oczytani, mądrzy, gardzący Chappi, rzucaniem kijów na spacerach i dyskutujący o doborze odpowiednich szelek, wprost miłujemy się we wszelkim wytykaniu potknięć psiarzom nieogarniętym, co to ustępują nam choć o 2 tygodnie doświadczenia w posiadaniu psa.

Tak, tak: ja też niepotrzebnie nakręcam się zarówno przy poważnych sprawach (kagańce weterynaryjne na psie w 35-stopniowym upale) jak i tym, że 80-letni pan Rysiek wyprowadził swego Fafika bez smyczy i rzeczony Fafik podbiegł do mojego psa, co było stratą moralną porównywalną co najmniej z tym, że jako pacholę i nieletnia osoba byłam w Las Vegas i nie mogłam wejść do ŻADNEGO kasyna, a ból mogłam sobie ułagodzić coca-colą (supersize). Straszne, nie?

Zatem to będzie tekst o Piekielnych Psiarzach, ale z innej strony barykady – tej niby poprawnej, co to oczytana, że hoho. To też tekst o przywarach, które sama u siebie obserwuję – wiem, że nie jestem w tym osamotniona. Także tego…dziś środa, dzień loda, więc śmiało sięgnijcie po Magnuma czy innego rożka i przeczytacie o psiarzyzmie, nieco inaczej niż zwykle.

I świadomy psiarz, może być psiarzem z piekła rodem

ZDROWY ROZSĄDEK MILE WIDZIANY

lub też CZY TY… DAŁAŚ MU LODA CZEKOLADOWEGO?! NA STOS!

Tak, tak. Świadomi psiarze czasem tracą poczucie rzeczywistości, a wszelkie zalecenia traktują z entuzjazmem i konsekwencją hiszpańskiej inkwizycji. NIGDY nie popełniają w tym uchybień i doskonale widzą je u innych. Wiecie co? Oreo spróbował i piwa (woli cieme crafty, gardzi Fortuną) i chipsików, zdarza mi się na niego niesłusznie wydrzeć, dać klapsa, powtórzyć kilka razy polecenie zanim je zrobi lub przez tydzień lub dwa wychodzić jedynie na szybkie siku, bo zwyczajnie MI SIĘ NIE CHCE. Ach, czasem skapnie mu się też fastfoodowy, rakotwóczy smaczek.

I wiem, że nie powinnam, ale zdarza mi się robić rzeczy, za które oficjalnie zostałabym wyrzucona z grona psiarzy, a Oreo porwany przez ludzi OTOZ-u. To już chyba efekt mojego wieku, ale postanowiłam w posiadaniu psa zachować zdrowy rozsądek i nie zmienić się w psią matkę w typie „bo Brajanek nie je glutenu”. Akceptuję swe słabości i popełniane błędy i przymykam na nie oko. Poza tym widzieliście kiedyś jak Oreo reaguje na widok popcornu? No nie da się nie dać. Pozwólmy sobie i innym na grzechy.

POUCZĘ CIĘ, CHOĆBYM PADŁ

Mieszasz dwie różne karmy? O bożena! Czy ty wiesz jak zaburzasz mu białko?
Jezu, jaki on ma kamień na zębach! No ale straszny!
Nie sypiasz z nim w łóżku? Niszczysz waszą relację.


Tak, tak wszystkie te rzeczy i wiele innych usłyszałam nie prosząc o radę. Od ludzi, których profesjonalizm opiera się na tym, że mają psa, znaleźli się obok i muszą się ze mną podzielić swą mądrością. I zazwyczaj nawet nie wiem jak osoby te mają na imię – wiem za to, że ZŁA ze mnie psia matka. My, świadomi psiarze, jesteśmy specami od niechcianych rad. Wciskamy je każdemu, naokoło, stosując długie, bolesne dla uszu wywody i zdradzając niezdrowe zainteresowanie życiem innych. Jeśli przed wyrażeniem opinii (wykładu), częściej czekalibyśmy na pytanie zadane przez naszą ofiarę, na świecie byłoby więcej chillu. A chill to szczęście – zupełnie jak boczek i gofry.

 

Bądź jak Oreo: chilluj

SŁODKA POGARDA

To coś, co jest szczególnie przykre, ale widoczne jak na dłoni. Pogarda wobec ludzi, którzy nie przeczytali miliona książek, nie bardzo znają się na behawioryzmie, psich sportach, etc., ale po prostu lubią psy lub jakoś się tak złożyło, że jakiegoś mają. Zamiast z cierpliwością i uśmiechem pomóc, gdy tego potrzebują, świadomy psiarz nie zdzierży – musi się doczepić, pouczyć, ochrzanić, a lekka mieszanka z błotem to w ogóle cud miód. Odmianą tego działania jest Rasistowskie Oburzenie:

– Jaki ładny husky!
– To MALAMUT – NIEMOTO!

Ok, ja sama nie raz skończyłam z bananem na twarzy słysząc, że Oreo to husky, wilk, kundel czystej krwi lub szakal. Ale nie mam złudzeń – krótka sierść jest myląca dla tych, którzy bordery kojarzą raczej z typowymi przedstawicielami rasy z reklam. Wtedy mogę naprostować lub wytłumaczyć, co zresztą czynię. Ale co innego rozbawienie, a co innego święte oburzenie, że ktoś nie wyniuchał rodowodu na odległość 3 km.

I wiecie co? Też pewnie bym nie rozpoznała czy to malamut czy husky. I milion razy pomyliłam już oziki z borderami (dzięki Gambit). Baaa, nawet hartczakrowy duet na początku wzięłam za bardzo korpulentne bordeły. Ale w przeciwieństwie do wielu psiarzy, którzy narzekają na takie sprawy, ja umiem napisać poprawnie „naprawdę” i „nieważne”, więc z moimi synapsami wszystko ok. Nie jestem po prostu wszechwiedząca. A wiedza przekazana sympatycznie lepiej dociera do tych, którzy wykazali ignorancję, więc może… więcej tolerancji dla niewiedzy? Pamiętajcie – złość piękności (i trawieniu) szkodzi.

SOCJAL NA SIŁĘ

Ja sama mam ten problem. Widzę Janusza behawioryzmu ze spuszczonym psem, który biegnie do Oreo i już się spinam, Oreo się spina, ja myślę o tych wszystkich przypadkach, kiedy obce psy nas zaatakowały, a ja skończyłam zaryczana i roztrzęsiona w kącie, próbując się uspokoić i… jestem gotowa na atak i pyskówkę z drugim psiarzem. Ochrzanienie, że psy nieodwoływane zapina się na smycz i w ogóle, halo policja. Kończy się zazwyczaj nieprzyjemną kłótnią, nerwami z mojej strony i nabuzowanym Oresem, a do drugiej osoby raczej nic nie trafi. Czasem wiadomo: nie da się tego uniknąć.

Ale ostatnio postanowiłam być świątynią spokoju. Odpowiadać z uśmiechem, ignorować głupie hasła i dostarczać i sobie i psu jak najwięcej pozytywnych wrażeń w bardzo niepozytywnych sytuacjach. I wiecie co? Tak mi lepiej. Bo czasem warto się zastanowić: lepiej mieć rację czy mieć dobrze.

Niech ludzie myślą, że to hieny. Ważne, ze pieski szczęśliwe (Oreo i jego sis: Atari)

ŻYCIE POZA PSEM? TFU!

Mam 30 lat, męża, psa, kota, dom w remoncie, kredyt i pracę. Nie jest to kosmiczna kombinacja, rzekłabym, że mieszczę się w normie. I chociaż naprawdę uwielbiam spędzać z Oreo czas sam na sam, to stanowczo wolę spędzać ten czas z mężem i nie wyobrażam sobie, by zamienić wspólny majówkowy wypad z nim na seminarium frisbee lub rocznicę ślubu spędzić śmigając na zawodach. Baaa, ja nawet nie mam wielkich ambicji sportowych, więc LP może przegrać ze wspólnym wieczorem spędzonym nad Wiedźminem.

Pies to dodatek (ważny) do mojego życia, ale czasem zamiast kupić mu obrożę za 180 pln (what?!) wolę kupić sobie torebkę. Nawet jeśli jest niepraktyczna i użyję jej 4 razy do roku. Nie znaczy to, że nie poświęcam się dla psa – posiadanie go, dbanie o niego, jego zdrowie i szczęście to ogrom pracy i zaangażowania. Ale w duecie ja i Oreo jestem też ja. I ja jestem dla siebie równie ważna, tak jak ważni są moi najbliżsi.

Świadomi psiarze jednak zdają się tego nie rozumieć i nie raz zdarzyło mi się, że ze zdziwieniem podchodzili do mojego luźnego podejścia do treningów czy olewania arcyważnych psich eventów na rzecz relacji z inną istotą dwunożną. Szokowało ich, że szkoda mi wydać kilkaset złotych na dojazd na zawody, by spędzić minutę na frizgility. Znajomi niepsiarze pukają się w głowę, gdy jadę na zawody, psiarze zaangażowani, że tylko na 2-3 do roku. A ja wzruszam ramionami, bo mi to pasuje – bo dobrym dla swojego psa nie trzeba być według jednego przepisu, a szczęśliwy i zadowolony psiarz to też szczęśliwy pies.

GRUPY BC NA FB

To miejsce, gdzie dowiadujesz się, że ROBISZ TO ŹLE. Zawsze. Wszystko. Nieważne czy pytasz o rasę, polecaną hodowlę, ładną obrożę czy porównanie karm. Zawsze wiesz za mało, popełniasz błędy, krzywdzisz psa i w ogóle to czemu nie przejdziesz na BARF. To już symptomatyczne, że wiele postów ma zastrzeżenie, że niechciane, hejtujące komentarze i uwagi będą usuwane. Ta ( i wiele innych grup) to prawdziwy garnek z gównoburzą i nieodzownie zmusza mnie do smutnych refleksji na temat stanu ludzkości.

EDIT po 2 latach: jest lepiej! Ja zauważam więcej merytoryki i mniej jadu, chociaż rzecz jasna nie zawsze.

CO TU DODAĆ?

I jeszcze uwaga – jak pisałam, sama te błędy popełniam. Pewnie nawet regularnie. Potem pluję sobie w brodę i staram się ograniczyć starty. Czasem emocje i duma zagra, ale… Skoro ja: odludek, maruda, introwertyk i hobbystyczny cynik widzę te nasze psie przywary i uznaję, że to już przeginka w czystej postaci, to czasami, zamiast kolejnego popełnionego grzechu, ugryźmy się w język. A potem nagródźmy pączkiem i spacerkiem. To zrobi dobrze i nam i światu.

Zamiast tracić czas na szerzenie jadu w sm, czasem lepiej machnąć ręką i iść na spacerek

#Oreo #BurgerKoli #PoważnyPost #Grzecznicy #OkropniPsiarze


 

Related Posts

22 thoughts on “Psiarz psiarzowi psiarzem

Comments are closed.