Close

Psia miska pod lupą – jak zostać Masterchefem psiego świata? Garść faktów.

Psia miska pod lupą – jak zostać Masterchefem psiego świata? Garść faktów.

Ok, to skąd wiesz, że dobrze karmisz swojego psa?

Część osób robi regularnie badania, patrzy na wyniki, analizuje i może śmiało rzec, że pies jest w formie do pozazdroszczenia. Inni po prostu obserwują psa – oczywiście nie tak, że hej widzę go, leży za doniczką z fikusem. Ale obserwują jego ruch, kondycję, zachowania, kupę (jak wgląd w kupsztala nie jest idealnym raportem z psiego stanu zdrowia, to już serio nie wiem co nim jest) i wiedzą co mu służy, a co nie. Oczywiście jestem raczej zwolenniczką tego, by intuicję łączyć z twardymi liczbami choćby z morfologii krwi, ale w ten lub inny sposób zatwardziały psiarz wie, która karma dla jego Fafika jest cacy i kiedy nadchodzi czas by ją zmienić.

Czy zawartość miseczki panu odpowiada?

Ale co, jeśli jesteś świeżutkim psim rodzicem albo psim tatką lub mamką karmionym mitami i codziennie gotujesz psu ryżyk, dajesz kości z rosołu i zastanawiasz się, czemu Azorowi sierść nie lśni jak w reklamach L’Oreala? Mitów na temat psiego żywienia jest milion i jedna. I umówmy się – dietetykiem nie jestem, cud, że wiem, że ja sama nie powinnam funkcjonować jedynie na mozzarelli i prosecco. Ale w takim razie jak znaleźć dobrą karmę i jak być niczym ten terier mądrości, co tępi szczury bullshitu w składach psich chrupek? Moi drodzy, zapnijcie pasy! Bo oto czeka was bardzo błyskawiczny przejazd psim zaprzęgiem przez Absolutne Podstawy, Przebrzydłe Mity i Zdrowy Rozsądek. Zatrzymamy się także na stacji „co z tym białkiem?” i jak być mądrym, by nie oszaleć.

A tak serio, to porządne kompendium dotyczące psiej diety zajęłoby grube woluminy, więc tu ledwie smagam koniuszkiem małego palca kwestię składów karmy oraz efektów psiej przemiany materii. Po bardziej wnikliwe informacje zapraszam do dobrych dietetyków i przypominam, że jestem tylko jakąś typiarą z internetu. A więc: chcesz poszperać w podstawach? Zerknij do tego tekstu. Masz problem? Biegiem do specjalisty!

Zajrzyjmy do psiej miski! Ale nie dosłownie. Hej, Wacław, wyjmij głowę z tych granulek!

Jaka karma dla twojego psa? Mnie pytasz?!

Pytania w stylu „polećcie najlepszą karmę dla 13,5-miesięcznej borderki” zawsze wzbudzają we mnie parsknięcie sarkazmu. Tak, wiem, że każda rasa ma inne potrzeby, ale według mnie nie ma czegoś takiego jak najlepsza karma dla danej rasy czy dla danego wieku. W mojej ocenie możemy mówić o świetnie sprawdzającej się karmie dla danego psa. A posiadacze piesków w liczbie plus jeden, niech się lepiej modlą, by to, co służy jednemu, było ambrozją dla drugiego, trzeciego i dwunastego. Ale ważne jest to, że to ty znasz swojego psa najlepiej: jego tryb życia, potrzeby i inne niuanse. Nikt nie da ci idealnego przepisu na skład twojej psiej miski i czasem wymaga to kilku eksperymentów.

Dla porządku i przypomnienia: dietetykiem nie jestem. Ale nie jest nim też weterynarz, a to oznacza, że czasami w gabinetach możemy usłyszeć rzeczy, które niekoniecznie można określić mianem dobrych rad. Są weterynarze, którzy mają dużą tolerancję na otyłość, a karmy, które polecają wcale takie szałowe nie są. Więc jeśli macie jakiś problem natury kulinarnej, lepiej zaufać psim dietetykom i specjalistom w temacie żywienia. A ja w tym tekście postaram się dźgnąć paluchem kilka aspektów dotyczących karmy suchej. Na BARF mam za mały zamrażalnik, więc nie pomogę w temacie.

Najlepsza karma nie istnie…

Ok, to jaka karma jest najlepsza? Taka, która służy twojemu psu. Taką, po której ma lśniący kłak, wspaniałe mięśnie, sylwetkę w punkt i piękne wyniki krwi. To wcale nie oznacza karmy, którą polecają inni, bo każdy pies jest inny – Oreos przez długi czas był na Carnilove i wszystko działało całkiem miło, mimo, że u innych psich ziomków bywało różnie. Może być też tak, że po jakimś czasie karma przestanie psu służyć z różnych powodów – czasem to lekka zmiana składu, czasem spadek jakości, a czasem po prostu niepomyślny układ gwiazd, dlatego uważam, że z żywieniem psa trzeba być elastycznym i nie popadać w przyzwyczajenie, ale też nie ma co eksperymentować z nową karmą co tydzień lub dwa.

Z tego też powodu do niedawna nie podejmowałam się testowania karmy i współprac. Mimo, że Oreł nie był nigdy wybredny, jest psem, który je ile potrzebuje i nie ma zazwyczaj problemów pokarmowych, nie chciałam testować jego żołądka. A wiele testów i współprac to zazwyczaj próba jednego opakowania po którym można liczyć na rollercoaster z biegunką. Zanim by psu przeszło i polubiłby się z karmą, przesłana paczka byłaby pusta, a ja nie miałabym do napisania nic obiektywnego.

Trzymałam się więc „swoich” karm, a do psiej miski trafiały i Orijen i Acana, Carnilove, Simpsons Premium, Alpha Spirit, a od kilku miesięcy chłopcy są na Empire Pet Food – ta ostatnia marka zresztą to moja pierwsza współpraca tego typu, bo marka na szczęście zgodziła się ze mną w pełni, że jednorazowa akcja w psiej diecie to nie to i działamy na dłuższą metę. A że skład jest miły jak popołudnie w hamaku i z książką, to mogę rzec, ze była to propozycja nie do odrzucenia. To taki offtop, a tymczasem…

niuch niuch – cóż to za precjoza?

Białko w psiej diecie – niby prosta sprawa, a jednak nie

Nie zliczę ilu opiekunów głowi się nad tym jaka zawartość białka w karmie jest ok i jakie jest psie zapotrzebowanie na białko. Sprawa jest oczywiście złożona. Tak naprawdę kluczowe dla psa są aminokwasy w białku – organizmy naszych Fafików nie są w stanie ich magazynować (w przeciwieństwie do tego podłego tłuszczu), dlatego ważne jest, by w ich diecie codziennie dostarczać dobrej jakości białko.

W teorii to takie białko, które zawiera niezbędne aminokwasy egzogenne. W praktyce: najlepiej podawać różne źródła białka, by wszystko było cacy, choć tak naprawdę problem może się pojawić przy dostarczaniu psu jedynie białka roślinnego. Ale czy niedobór to coś, czym musimy się martwić podając psom karmę, która jest co najmniej przyzwoita? Raczej nie. Jeśli masz karmę, która np. zawiera serce sarny, suszoną jagnięcinę, soję lub groszek, to nie masz się czym martwić. Uwaga – samo białko roślinne to za mało, ale jako uzupełnienie świetnie się sprawdza.

Minimum białka dla psa zalecane przez dietetyków to 18% w suchej masie. Jeśli zerkniecie na skład karmy, którą podajecie psu, zazwyczaj znajdziecie tam znacznie wyższe liczby. Jaka jest więc maksymalna dawka białka? Tu brakuje informacji jaka ilość może być groźna dla psa, chociaż niektóre źródła podają, że optimum powinno zazwyczaj oscylować w granicach 18-30%. Jak więc odnaleźć się w tym bagienku niepewności? Obserwować i badać. Nadmiar białka może skutkować problemami jelitowymi, takimi jak zaparcia, ale częściowo zniwelować może to błonnik w karmie. To jeśli idzie o zdrowe psy, ale jeśli mówimy o czworonogach z chorobami nerek czy wątroby, nadmiar białka może powodować, że będą one obrywać rykoszetem, a stan Fafika się pogorszy. Dlatego tak ważne jest regularne badanie psa.

Ciekawostka: alternatywą, która jest przyjaźniejsza środowisku i równie wartościowa dla pupila, mogą być karmy z białkiem pozyskanym z insektów. Kilka takich marek pojawiło się także w PL.

Z białkiem łatwiej raczej nie grozi niedobór

Dla zapalonych czytelników: co z tymi składami?

Co w kwestii składów powinno zwrócić waszą uwagę? Lakonicznie opisane mięso. Bo mięso ogólnie, a mięso z konkretnego zwierzęcia to dwa różne mięsa. W skrócie: liczy się precyzja. Im dokładniej opisany skład, tym większy spokój ducha opiekuna. Stanowczo lepiej brzmi „suszona jagnięcina 17,4%, świeża wątroba i serca z dziczyzny 11,4%”, niż produkty pochodzenia zwierzęcego pod którymi mogą kryć się cuda, jakie się wam nie śniły. Tak więc czytając skład karmy zwracajcie uwagę na jego szczegółowość, a także kolejność wymienianki – składników, które znajdują się na szczycie listy, jest w karmie więcej, niż tych wymienianych na końcu. Stanowczo dalej niż mięso czy podroby powinny znaleźć się choćby rośliny strączkowe czy ewentualne zboża.

A co z suszonym i świeżym? Świeże mięso brzmi lepiej niż suszone, ale pamiętajmy, że w procesie produkcji karmy ubywa z niego wody, zmienia się więc jego masa, a więc i udział procentowy w karmie. Tak dużej zmiany nie będzie w przypadku suszonego mięsa – czytając składy powinniście mieć to na uwadze.

Czy tłusty czwartek w przypadku pieska powinien być codziennie? Słów kilka o tłuszczu

Pogadaliśmy chwilę o białku, a co z tłuszczem? Jest oczywiście potrzebny, choćby ze względu na rozpuszczalne w nim witaminy: A, D, E, K czy mające zbawienny wpływ na zdrowie psa kwasy tłuszczowe – na plus jest w szczególności obecność kwasów tłuszczowych omega-3 oraz omega-6. Pomagają m.in. łagodzić objawy atopowego zapalenia skóry, zapalenia jelit, a także robią dobrze układowi nerwowemu i pomagają zapobiegać części chorób. Tak że bez paniki – odrobina większa czy mniejsza nikomu nie zaszkodzi.

Węglowodany – ja jestem fanką, a co z futrzakami?

Jeśli  idzie o węglowodany, to tak naprawdę psy potrafią całe zapotrzebowanie na energię czerpać z białka oraz tłuszczu, więc teoretycznie są one zbędne, poza kilkoma wyjątkami, np. karmiącą suką czy psem sportowym, szczególnie podczas intensywnego sezonu. Mimo tego, że nie są niezbędne, zboża, ziemniaki czy bataty zazwyczaj występują w karmach – powód jest prozaiczny: są zwyczajnie tańsze niż dobrej jakości mięso, ale też w przypadku karmy suchej są niezbędnym spoiwem, które sprawia, że karma ma postać zgrabnych granulek, nie sypkiej sromoty.

Czy to alergia czy nieświeży serek?

Niektórzy just in case unikają składników, które najczęściej uczulają psy. Osobiście bez stwierdzonej alergii wolę sięgać po różne źródła pożywienia bez ograniczeń, ale najczęściej na czarną listę psich alergenów trafiają kurczaki, jaja, a także jagnięcina (a wielka szkoda, bo jagnięcina jest jednym z najzdrowszych mięs, hodowana bez antybiotyków czy przyspieszaczy wzrostu, zawiera też wiele naturalnych przeciwutleniaczy oraz kwas orotowy, powstrzymujący namnażanie się komórek nowotworowych). Oczywiście uczulać może też pszenica, kukurydza czy ulepszacze smaku, ale kurczak jest tu stanowczo zwycięzcą.

Uwaga! Łatwo pomylić alergię z nietolerancją pokarmową, bo dają zwyczajnie podobne objawy: swędzenie, bóle brzucha, biegunka, zaparcia. Problemy skórne mogą być także winą pcheł, grzybicy czy świerzbu. Jak zatem rozróżnić nietolerancję od alergii? To duże uproszczenie, ale jeśli problem pojawia się od razu po podaniu karmy, mówimy raczej o nietolerancji. Alergia pojawia się zazwyczaj po kilku tygodniach, a nawet miesiącach.

Mamo, mogę to zjeść?
Nie! To dla gości na święta!

Kupa hehe informacji

Zakładam, że nawet tym z was, którzy mieszkają w dziczy, gdzie chodniki i ścieżki są tylko miejskimi (wiejskimi?) legendami, zdarza się sprzątnąć po swoim psie. No wspaniale, bo to potrafi być doskonały (chociaż mało wyrafinowany) wywiad medyczny. Biegunki, zatwardzenia, regularnie pojawiające się niestrawione resztki pokarmowe – to sprawy, które powinny zaalarmować czujnego psiego opiekuna. Jednak nawet takie statystyki jak częstotliwość wypróżnień czy wielkość kupy to konkretne informacje o tym, jak szybko pies trawi pokarm i jak wiele go zużywa.

Czy gdzieś istnieje wzór idealnej psiej kupy? Monument idealnego stolca, arcydzieła pracy psich jelit? Mam nadzieję, że nie. To byłaby bardzo niepokojąca atrakcja turystyczna. Ale gdyby istniało takie miejsce, to jak by wyglądało? Kupa świadcząca o tym, że dieta waszego psa mu służy jest zwarta, lekko wilgotna, mieszcząca się w brązowym kolorycie, a do tego nie zabijająca podłością zapachu. Oczywiście co pies (i zawartość jego miski) to inne walory kolorystyczno-zapachowe, ale chyba łapiecie ogólną definicję normy.

Wszelkie odstępstwa od tego kształtnego ideału mogą dać wam do myślenia. Oczywiście często wystarczy delikatna zmiana diety, nowa karma, dodatkowy smaczek, etc., by było, że tak to ujmę różnie. Ale biegunki mogą też być przyczyną poważniejszych problemów zdrowotnych, więc absolutnie nie należy ich lekceważyć i jeśli mają ostry przebieg lub przedłużają się, nie powinniście zwlekać z wizytą u  weterynarza. Gdy jednak podejrzewamy sprawcę i mamy kontrolę nad sytuacją, spokojnie można sięgnąć po węgiel aktywowany, probiotyki czy glinkę kaolin. Oczywiście należy też strzec się odwodnienia – tu, poza wodą, sprzymierzeńcami będą elektrolity.

Co jeszcze może być powodem do zmartwienia w kontekście kupy? I nie, nie mówimy tu o niespodziance w bucie czy na łóżku w przypadku nerwowego szczeniaka. Krew, śluz (szczególnie żółty), pasożyty – na ich widok wykręcacie numer lekarza (czy ktoś poza mną jeszcze pamięta o co kaman w wykręcaniu numeru?). Oczywiście śluz mogący świadczyć o alergii czy problemach z trzustką jest mniej niepokojący, niż krew, ale ponawiam – takie rewolucje to nie pora na opieszałość. Dietę można zacząć od jutra (a najlepiej od poniedziałku i to odległego), leczenia psa nigdy nie przekładamy na bardziej sprzyjającą aurę.

Podsumowując: szczególnie w kontekście innych objawów: wymiotów, apatii, osłabienia, odchody mogą dostarczyć wam kupy informacji (#sucho).

Sprawne jelita, to piesek szczęśliwy

Kilka słów na koniec – studium psipadku ciasteczkowego teamu

Na co ja zwracam uwagę przy wyborze karmy? Przychylnym okiem patrzę na opcje bezzbożowe z jagnięciną, dziczyzną oraz rybami. Co zasługuje na owacje? Obecność mięsa klasy Human Grade – czyli takiego, które spokojnie można by podać na niedzielnym obiedzie. Dobrze, jeśli dodatki takie jak warzywa czy owoce mają raczej niski indeks glikemiczny. Kiedy widzę produkty pochodzenia zwierzęcego od razu widzę oczami duszy potrawkę z piór i kopyt. Ot, taką śmieciową sałatkę. Podobnie działa na mnie obecność mączek mięsno-kostnych – to istna karuzela słabej jakości składników i raczej nie znajdzie się ich w dobrych karmach.

Jeśli już znajdę karmę, po której moje psy śmigają jak ta jaskółka na wiosnę, to się jej trzymam. Nie czuję potrzeby, by co tydzień zaskakiwać psa nową potrawą. Działa? Działa! Więc po cóż drążyć? A ponieważ pytacie jak tam sprawdza się u nas Empire, to daję znaka: wzorowo. Psy jedzą chętnie, wyglądają bardzo ok, sierść lśniąca, oddech niezły, sprawy toaletowe bezproblemowo – wszystko gra i śpiewa, a skład wyraźnie im służy. Worek 12 kg starcza mi na ok. miesiąc, co też jest miłe, bo karma powinna po otwarciu znikać w max 1,5 miesiąca.

Pieski dają Empire solidną okejkę

Atrakcje dla ciasteczkowych piesków między posiłkami

Nie znaczy to, że moje psy żyją jedynie granulkami. Często sięgam po suplementy z Pokusy, m.in. MSM czy czarci pazur, by wspierać aparat ruchu, olej z łososia i algi. Poza tym od czasu do czasu serwuję psom olejek Efa Olie, który mega mi się sprawdził, gdy Oreł miał problemy z sierścią po epizodzie autoimmunologicznym, a także Apto-Flex z Aptusa na stawy.

Do tego dochodzą smaczki: najczęściej na spacery zabieram te z Carnilove czy Alpha Spirit, a od niedawna też z Empire, bo zwyczajnie wygodnie mi się je wydziela, nie paprzą się w saszetce, a wersja z malinami od Carnilove super pachnie. Fajne są także smaczki kolagenowe z Empire, ale to raczej jako nagroda do podziamgania, niż szybki smaczek treningowy. W temacie dziamgania: jelenia skóra czy zacny penis wołowy to według mnie przyjaciel opiekuna, który chce zając czymś pieska. No jestem fanką.

Psy regularnie zażywają też przekąsek czy lunchyków z wołowiny, podrobów, kaczki, ukręcam im domowe smakołyki na rosołku czy z jogurtem, ale wszystko z głową na karku: zbytnie rewolucje w kuchni mogą się skończyć rewolucjami wiadomo gdzie. Churros w dodatku lubi sobie urozmaicić dietę obalając po kryjomu polano z kominka, aczkolwiek nie polecam tej formy żywienia.

Czasem trafi się też pucha, bo dobrze sprawdza się w kongu czy na lickimacie – ot, taka atrakcja, chociaż mam zasadę, że zazwyczaj posiłek to po prostu jedzenie w misce. Pies ma mieć spokój gdy je i niepotrzebnie się nie frustrować. Żaden z moich pies nie ma tendencji do jedzenia w sposób zagrażający życiu, więc staram się tu nie szaleć ze zbytnimi atrakcjami podczas karmienia.

I tak od siebie dodam jeszcze, że w kwestii psich niejadków jestem twarda jak skała – (gdy nie zagraża to oczywiście zdrowiu psa) wyznaję zasadę, że jak zgłodnieje, to zje. Oreł jako jedynak był niezbyt łapczywy, więc miałam yolo: nie chcesz? No trudno, zjesz potem. Oczywiście przy młodym szczeniaku regularne opuszczanie posiłków to coś, co mnie niepokoi, ale przy dorosłych psach odejście od napełnionej miski nie martwi mnie bardziej, niż odległe bzyczenie komara.

Moje psy jedzą dwa razy dziennie, ale czasem trafią się dodatkowe atrakcje żywieniowe po drodze, więc po prostu staram się reagować na sytuację: gdy miewamy mroźny spacer w zimie karmię inaczej, niż po leniwej nasiadówie w ogrodzie. Treningi, zawody czy intensywne spacery zasługują na ekstra kalorie, więc można rzec, że karmię na oko i każdemu według potrzeb. Oczywiście to sytuacja, gdy oba psy są zdrowe, a żadnemu nie należy się rygorystyczna dieta czy specjalne traktowanie.

I na koniec dodam, że hej, u mnie to działa, ale nie jest to absolutnie aluzja, że i wy powinniście tak postępować z psią miską. Każdy pies jest inny, więc ilość i rodzaj karmy, przyzwyczajenia żywieniowe i sposób podawania jedzenia to kwestia mocno indywidualna. Chart do tej pory był tak łakomy, że regularnie sprawdzałam rodowód czy aby na pewno nie ma w nim Jabby, a Oreł był niejadkiem. Teraz staram się nieco odchudzić Oreła, więc chłopak zjada pięknie wszytsko co dostaje, natomiast Churros przy wyższych temperaturach odpala niejadka i trochę przystopował z łasuchowaniem, dzięki czemu też zaczął mieć fajniejszą figurę (jak na charta, potrafił być nieco pulchnym nastolatkiem).

I tyle ode mnie: karmić trzeba z głową i świadomie, ale nie jestem fanką tabelek i traktowania każdego zwierzaka według jakichś odgórnych reguł. Psia dieta to temat-rzeka i można w niego chlupnąć na długie godziny, zgłębiając kolejne jego aspekty, a więc dałam tu naprawdę wycinek, wycinka kilku podstawowych informacji.

Omnomnom.

Related Posts

17 thoughts on “Psia miska pod lupą – jak zostać Masterchefem psiego świata? Garść faktów.

  1. fix your home at no cost

    I appreciate you taking the time to write and share this insightful piece. Your analysis is quite thorough, and I really enjoy reading your work. This article taught me a lot, and I will be using it again and again. You are doing an excellent job.

  2. playstation 5 hdmi

    Å lese ditt essay var en sann glede for meg. Du var svært vellykket i å klargjøre emnet, og din skrivestil er både interessant og lett å forstå. Prinsippene var mye lettere å forstå etter å ha lest eksemplene du ga. Din ekspertise er sterkt verdsatt.

  3. macbook skjermbytte

    For en utmerket artikkel! Å lese den var virkelig lærerikt for meg. Du ga ekstremt godt organisert materiale, og dine forklaringer var både klare og korte. Din tid og energi brukt på forskning og skriving av denne artikkelen er sterkt verdsatt. Enhver som er interessert i dette emnet vil uten tvil dra nytte av denne ressursen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *