Close

Potworne monstery

Potworne monstery

Jak część z was wie, poza totalną Dog Mom jestem też #CrazyPlantLady. Nie mówię oczywiście, że jestem jak rude wcielenie samej matki natury, a każda roślinka rośnie u mnie jak kurz za szafą.

Jestem przedstawicielką ogrodnictwa terroru, lubię roślinki o ziomalskim podejściu do życia, a nie takie co to są jak diwa i umrą od tego, że powiedziałam w ich pobliżu za suchy dowcip #ZeroAluzjiAlokazjo. No i tych roślinek przemycam sporo w relacjach na instagramie, a wy pytacie czemu wasz skrzydłokwiat popełnił samobójstwo, a pieniążek nie przynosi zysków.

Dlatego dziś mniej pieskowo, a trochę bardziej zielono, bo opowiem wam o mojej ziomalce, monsterze.

Mam w domu kilka monster i innych filodendronów i generalnie dogadujemy się całkiem nieźle: one rosną i nie rzucają się z okna, a ja siedzę w ich cieniu i udaję, że stać mnie na wywczas na Bahama. Chcę tu zdradzić kilka moich myków na udany związek z popularną i piękną monsterą deliciosą. Tak, to ta roślinka z dziurawymi liśćmi, która spoziera na was z każdej sklepowej półki na poduszkach, talerzykach, kubeczkach, koszulkach i case’ach na telefon.

Oświeć mnie

Monstera to pnącze, które sobie żyje w dżungli, a jej szalone liście są dziurawe po to, by roślina jak największą powierzchnią w dość ciemnych warunkach, łapała jak najwięcej słońca. Generalnie stawianie monstery na parapecie, zaraz obok waszego Kaktusa, Zenona, to nie jest dobry deal. Ta dziewczyna nie lubi chamskiej patelni słonecznej, woli światło nieco rozproszone, zupełnie jak w gęstym lesie, ale to wcale nie oznacza, że lubi go mało. Baaa, im więcej światła tym większe i piękniejsze liście będzie dawać. U mnie najładniejsze okazy stoją tuż pod oknami dachowymi, gdzie nie pada super ostre światło, ale jest go bardzo dużo.

Wody, wody

Lepiej jej z nawilżaczem w pokoju, ale i bez tego da radę (ja ni mom i roślinki żyją). Metod podlewania jest mnóstwo, ja zawsze używam odstanej wody, a w sezonie co 2-4 tygodnie stosuję jakieś biohummusy i inne cuda. Ale fakt jest jeden – podlewam często, ale nie podtapiam rośliny, bo filodendrona lepiej przesuszyć niż przelać. Staram się ją zraszać, uważając na nierozwinięte liście – jeśli do środka dostanie się woda, mogą nadgnić i brzydko się rozwinąć.

Ziemia

Filki lubią tzw. bigos, a więc tak naprawdę nie samą ziemię, ale jej szalony miks z korą, mchem, podłożem do storczyków i perlitem (lub innymi tego typu sprawami). Generalnie chodzi o to, by ziemia była lekka, a nie zwarta i ciężka jak wielkanocne śniadanie. Ale fear no more! W zwykłej ziemi też przeżyje – tu już mówimy o dopieszczaniu. W zeszłym sezonie liście u mnie szły piękne, a ziemia była najzwyklejsza na świecie.

Ukorzenianie

Monsterę szalenie łatwo ukorzenić – ja radzę zawsze, by ciachnąć minimum 2-3 liście z korzeniem powietrznym lub tzw. oczkiem, czyli charakterystycznym zgrubieniem z którego potem pójdą pędy. Zawsze ukorzeniam w przezroczystym naczyniu z odstaną wodą i dodatkiem węgla aktywnego (zapobiega gniciu). Z filkami bawiłam się też w ukorzenianie w perlicie i inne takie, ale woda i węgiel to dla mnie najłatwiejszy zestaw. UWAGA! Nie wymieniam całej wody, tylko dolewam nowe porcje – tak roślinka szybciej się ukorzeni. Oczywiście po ciachnięciu mamusi i z nowej sadzonki, liście będą ciut mniejsze początkowo – mogą też pojawić się różne szalone formy bejbi listków.

Variegata

O tak, ciągle mnie molestujecie o to, czy sprzedam wam sadzoneczkę. Myślę o tym, obserwuję nowe listki i może coś tam ukulam, ale przede wszystkim musicie wiedzieć, że variegata rośnie wolniej (chociaż nie jest tak źle – w tym roku 5 liść już mi idzie) i jest bardziej kapryśna. Białe znaczenia na liściach są piękne, ale osłabiają roślinę – wszak nie ma tam chlorofilu, który by karmił monsterę. To oznacza, że trzeba bacznie uważać, by nie pojawiło się za dużo białych liści, bo roślinka się nie wyżywi. To też oznacza, że jeśli będzie tylko ciut za mało słońca, roślina zacznie odrzucać białe części i pojawią się na nich plamy. Variegata może też iść w regres i po prostu zacząć tworzyć na powrót tylko zielone listki. Wtedy trzeba bezlitośnie ciachać, by zachować variegację.

Merle monsterek jest kilka – ja mam swojską deliciosę variegatę, ale możecie też spotkać np. monsterę thai constellation o nieco bardziej żółtawych znaczeniach, które wyglądają odrobinę inaczej. To roślinka dużo rzadsza (i droższa of course) ale też podobno rzadziej idzie w regres. Variegaty nie wyhodujecie z nasionka – to opcja tylko po ciachaniu mamuśki.


Mam nadzieję, że części z was się to przyda i pomoże zazielenić najbliższe otoczenie. I pamiętajcie! Monstery i inne filodendrony (a więc i monstera) nie są zupełnie bezpieczne dla zwierzaków, więc jeśli macie wątpliwości, co do żarłoczności swojego psa lub kota, monsterę trzymajcie w bezpiecznym miejscu, poza zasięgiem futrzaków!

#PolishJungle #Monstera #ZielonoMi


 

Related Posts

31 thoughts on “Potworne monstery

Comments are closed.