Close

Zestaw od HEY DOG Co.

Zestaw od HEY DOG Co.

RECENZJA! Czyli testy dla HEY DOG Co.

To było tak, że jak dotarła do mnie przesyłka, to zrobiłam OMG, pstryknęłam fotki i od razu wysłałam do mej psiej psiapsi. Dialog wyglądał mniej więcej tak:

– O bosz!
– Oesu, nie?
– No oesu!
– O bosz!

Trwało to dłuższą chwilę, bo wiecie – serce psiej matki zawsze wariuje jak widzi piękne rzeczy dla pieseczka, więc sterowanie nad synapsami zostało totalnie przejęte przez nie ten narząd co trzeba. Potem doszło do nieco haniebnego z mojej strony porównania, którego się trochę wstydzę i niby miałam się tutaj do niego nie przyznawać, ale za stara jestem na takie nieśmiałości rodem z Harlequina. Więc padło i takie stwierdzenie:

– Tylko wiesz – oni to mają zdjęcia z pieskami totalnie pięknymi, no wiesz: shar peie, charty afgańskie, normalnie uroda i blask. I nagle BANG – ja robię im zdjęcia Oreosa i to jest dokładnie tak, jakby Maryla Rodowicz w pełnym rynsztunku wbiła na pokaz aniołków Victoria’s Secret.

I to prawda, ale nie do końca, bo okazuje się, że w kompleciku od HEY DOG Co., to i łysy sportowy borderek, co w nogach ma więcej synaps niż w głowie, wygląda jak szajning star psiego modelingu. Ludzie na poznańskiej starówce potwierdzają – no pies piękny i genialny, SAMA GO PANI TEGO POZOWANIA NAUCZYŁA? No nie – założył komplecik od Hey Doga i jakoś tak sam się nauczył. To chyba jasne, nie?

INSTAGRAMOWY LOOK

A tak już całkowicie serio: podziw już dobitnie wyrażałam na Insta Stories, ale za to na fejsbuniu ani słowem, więc nie zamierzam się krępować. Khe khe, uwaga lecą pochwały:

O jeżu w jabłeczniku z chrupką posypką – rzeczy od Hey Dog Co. są po prostu PIĘKNE. Gdybym planowała dzisiaj własny royal wedding, to nie wiem jeszcze co sama bym ubrała, ale doskonale wiem w czym popylałby Oreos: w komplecie Serenity. I tym samym mogłabym odhaczyć z listy „coś niebieskiego”. Sytuacja win win.

FRANCJA ELEGANCJA

O Hey Dog Co. już pisałam – to marka, której kibicuję w zasadzie od początku – ręczna robota, artystyczne zacięcie, to po prostu produkty jak z psiego Vogue’a. Rzeczy są drobinę biżuteryjne, bardzo eleganckie i porządnie wykonane. I muszę przyznać, że Oreo w tym stylowym wydaniu szalenie mi się spodobał. Przechadzając się z nim po poznańskiej starówce, czułam się jakbym spacerowała z prawdziwym psielebrytą – dawno nie byliśmy tak stylowi. No i w końcu mam psi zestaw, który idealnie koresponduje z moją wewnętrzną lafiryndą.

RZEMIEŚLNICZA ROBOTA

To, co widzicie na zdjęciach, to obroża z licowej skóry bydlęcej z okuciami z brązu polerowanymi na wysoki połysk. By ostatecznie zadać szyku, do obroży jest także smycz, łącząca skórę i granatową bawełnianą taśmę. Wszystko starannie dopieszczone przez heydogową ekipę. Ale to dopiero początek, bo diabeł tkwi w szczegółach. To, co szalenie mi się podoba, to karabińczyk smyczy – niby prosta sprawa, ale po rozpakowaniu przesyłki poświęciłam solidną chwilę na zabawę nim, taki jest zgrabniutki. Na tym koniec? O nie! Dopiero się rozkręcam.

DETALE!

Oreo dostał przesyłkę wysoce personalizowaną – przy obroży błyszczy się medalik z imieniem oraz moim telefonem, na wypadek gdyby Oreo poczuł niepohamowany zew wolności. To taki biżuteryjny dodatek, który sprawia, że okoliczne sroki gwizdały za nami z podziwu. Tak było, nie kłamię! Jednak personalizacja w Hey Dog Co. to nie tylko przywieszki. Na obróżkę, za jedyne 15 pln, możecie zamówić sobie imię pupila (lub np. nr telefonu) tłoczone na polerowanej skórze.

Wygląda to bardzo wow i nie mam najmniejszej wątpliwości, że Ania stojąca za marką nie tylko skończyła SAPU (Szkołę Artystycznego Projektowania Ubioru), ale myślę też, że była tam totalnym kujonem. W naszej paczce było też etui na woreczki na wypadek dwójeczki (ja z kolei skończyłam dziennikarstwo, więc oto widać mą maestrię słowną). Jeśli uważacie, że w takiej sprawie nie można działać stylowo na 100%, to spójrzcie na to etui! Klasa.

WADY?

No cóż – jak wszystko co piękne, zestawy od Hey Dog Co. kosztują więcej niż zwykły zestaw z taśmy, co to nie żal jak pies zje połowę. Dlatego, jeśli masz szczeniaka, to radzę poczekać, aż smyk podrośnie – oszczędzisz sobie rozpaczy i bankructwa. Według mnie cena za taką robotę nie jest wygórowana – to akcesoria skórzane, z porządnych materiałów i robione ręcznie. I to widać. Nie jest to stanowczo zestaw, który zabrałabym na kąpiele błotne, czy trening przy owcach.

Tak samo jak (mimo wszystko) na survival race nie ubrałabym torebuni od Chylak, szpileczek z Zary i kiecki ze ślubu. Po prostu na wszystko jest miejsce i czas. Hey Dog Co. to zestaw na leniwe spacery, oficjalne wizyty, rodzinne niedzielne obiadki i inne sytuacje, kiedy chcemy, by pies prezentował się niczym modelka bjuti. I mimo, że kocham nasze sportowe szele i kolorowe zestawy z obłędnymi nadrukami na taśmach, to nie będę łgać: miło jest „ubrać” coś tak pięknego i poudawać, że główną zaletą mojego psa jest uroda, a nie plastyczna mimika.

No i ostatnia sprawa: wszystko jest skórzane, więc czyszczenie zajmuje chwilunię i jest to totalny no problem.

Kompletowi od Hey Dog Co. daję solidnego kciukacza zachwyconej pindy. Pies również zadowolony – patrzcie jak roztacza szarm i styl.

Pssst… a tutaj macie teksty o Hey Dog Co., które popełniłam dla HAmag i Blingsis!

#Recenzja #HeyDogCo #TakiePiękne #Stajlisz


 

Related Posts

33 thoughts on “Zestaw od HEY DOG Co.

Comments are closed.