Close

COVIDOWY HORROR – jak mój pies niemal oszalał i czemu border collie to nie jest wspaniały rodzinny piesek

  • Home
  • Blog ichnia
  • Bombelkowo
  • COVIDOWY HORROR – jak mój pies niemal oszalał i czemu border collie to nie jest wspaniały rodzinny piesek

COVIDOWY HORROR – jak mój pies niemal oszalał i czemu border collie to nie jest wspaniały rodzinny piesek

Temat pandemicznych szczeniąt był wałkowany nie raz, nie dwa. Oburzali się hodowcy, miłośnicy czworonogów, psi blogerzy. Bo z jednej strony siedzenie w domu może i trochę sprzyja myślom, by w domu pojawiły się dodatkowe cztery łapy, ale sprawa wcale taka różowa nie jest.

Kiedy postanowiłam zakładać bloga, chciałam tu uprawiać sobie mój słowny fristajl i wcale udawać, że to miejsce z wiedzą, konkretną informacją, kynologicznymi mądrościami. Słaby też ze mnie Paolo Koala, więc obiecałam sobie, że teksty z serii mądrych to raczej będzie siurpryza, że to miejsce do rechotu, chichotu i inspiracji, by urządzać sobie podśmiechujki, a teksty poważne będą na specjalne okazje.

Szczeniaka lepiej weźcie z głową – poczekajcie, poszukajcie fajnego miotu i NIE BIERZCIE PAPI Z PSUDO, byle by był teraz zaraz.
Tak się nie robi, gdy mówimy o przyjacielu na lata.

I to jest taka okazja. Raz, że heloł, mam lada moment urodziny, więc #PartyHard, walnę sobie mądry tekst z racji wieku. A dwa, że to co widzę wokół siebie, sprawia, że myśli się we mnie kotłują bardzo bardzo i chcę się z nimi podzielić. Z tymi świadomymi psiarzami, ale przede wszystkim tymi, którzy o borderach wiedzą mniej i wpadają w Pułapkę Pluszu.

To tekst do tych osób, które (szczególnie ostatnio), chcą borderka na już, szukają rodzinnego pieska do aktywnego domu. Dla ludzi, którzy (wdech, wydech) szukają pieska dla dziecka*. Dla wszystkich tych, którzy widzieli w reklamach i na filmikach, że borderki są piękne, mądre i kochane.

Tak, ale…NIE.

BORDER COLLIE: DWA PODEJŚCIA

Zanim wyjaśnię moje emfatyczne NIE, to chcę przybliżyć dwa borderze obozy.

Jest grupa ludzi, którzy na grupach FB czy w rozmowie, będą wypisywać, że borderki są super, mądre, kochane, lojalne, wierne, że to bff i najlepsza niańka dla dziecka. I dodadzą milion serduszek i wydumanych opowieści, w których mocno antropomorfizują psa. Czyli nadają mu takie ludzkie cechy, które ja wrzucam do wora pt. „słodka naiwność”. Border to pies, a nie Kubuś Puchatek czy Kucyk Pony, twierdzący że przyjaźń to magia. Ci ludzie według mnie pracują na szkodliwą Teorię Pluszu, w której pracujący pies staje się pluszową przytulanką, pozbawioną fiksacji i problemów, a nie psem, który potrafi okiełznać krnąbrnego barana czy znieść ogromną presję podczas pracy.

Drugi obóz to osoby przypominające wciąż o tym pracującym rodowodzie. O owcach, ciężkiej pracy na farmie, twardej postawie wobec różnych kopytnych czy skrzydlatych zwierząt. I stanowczo bliżej mi do tej grupy. Oczywiście nie uważam, że KAŻDY border to pracoholik, a rasa jest predystynowana tylko dla osób, którzy mają farmę, codziennie pykają fristajle z frisbee czy ćwiczą na swoim prywatnym torze do agility. Nie.

Uważam, że bordery są szalenie zróżnicowane i są modele pracoholiczne (Oreł) jak i te z o wiele mniejszymi popędami, bardziej wyciszone. I uważam, że border może funkcjonować w domu z dzieckiem i być szczęśliwym psem. Tak samo jak ja mogę przebiec bez przygotowania 5 km, ale zadajmy sobie pytanie: jakim kosztem? Generalnie wypluję płuca i się zajadę do granic, więc może by tak zacząć od 1 km? Albo kilku przysiadów z Chodakowską? To samo dotyczy psa takiego jak Oreo i dziecka. Może więc mniej doświadczone osoby sięgną po rasę bez całego pakietu schiz.

Border i dziecko to dream team? Nie sądzę.


Border collie będzie wymagał pracy. Jeśli jej nie dostanie – to dostanie w głowę. To uproszczenie i ogólnik, ale jest adekwatny w większości przypadków. Tak, bordery są fotogeniczne, tak są diablo inteligentne (a czasem tak cwane, że to aż przerażające). Ale to jedna strona medalu. Więc jeśli na pytanie „po co ci border” od razu zaznaczasz, że nie chcesz z nim trenować, że to ma być piesek do kochania (tak, bo tych sportowych czy wystawowych to się nie kocha), że (uwaga frazes, który codziennie na grupach widuję po 20 razy) szukasz pieseczka, przyjaciela do domu z dzieckiem, kochanego pieseczka rodzinnego, to…

SZUKAJ DALEJ!

Albo przejrzyj drugą kategorię najbardziej popularnych wpisów na grupach borderów. Chcesz przykładów?

„Mój 4-o miesięczny pies nas gryzie do krwi, nie możemy sobie z tym poradzić”
„Mój 5-io miesięczny pies zagania i podgryza dziecko – co robić?!”
„Mój półroczny border goni auta – pomóżcie”.
„Mój 7-io miesięczny border demoluje mieszkanie. O co chodzi?”

Pomijam już posty ludzi, którzy dziwią się, że piesek po odbiorze z hodowli sika gdzie popadnie, nie ma wbitego w mózg perfekcyjnego przywołania i nie ma motywacji do pracy, bo na filmikach, to borderki brylują. WITAMY W REALNYM ŚWIECIE.

W internecie są uśmiechnięte pieski w kwiatkach.
Na zdjęciu jednak nie widać, że border collie może mieć cały pakiet behawioralnych wybojów
i być wyzwaniem, nawet dla świadomego psiarza.

CASE STUDIES: OREO NA PROGU PIEKŁA

Dobra, to był przydługi wstęp. Ale ja nie chcę tylko krzyczeć, że border nie jest dla każdego. Chcę wam podać miły jak sernik na zimno przykład z życia wzięty. Case study.

Oreo, ja na home office i mikrob – 3 miesiące pod jednym dachem. PRELUDIUM.

Myślicie, że urlop macierzyński jest fe i trudny? Ja tydzień po wysłaniu dziecka do żłobka i powrocie do pracy wróciłam do domu na #StayHome i #HomeOffice. I wiecie co? Zamknęli nam żłobek. To znaczy, że starałam się pracować i nie zwariować. A mikrob właśnie zaczynał chodzić, sięgać w złe miejsca i mieć własne zdanie. I alergię pokarmową. Generalnie na skali stresu, to mogę wam powiedzieć, że wolałabym drugi raz trafić na porodówkę, niż powtórzyć te 3 miesiące. Jak myślicie jak border collie, pies niezwykle emocjonalny i zapatrzony w przewodnika, zniósł ten pierdolnik?

Stał się nieznośny.
Nie zawsze, nie cały czas. Ale zmiana była aż nadto widoczna. O co chodzi?

NIEZNOŚNY OREŁ? NO BEZ JAJ

Odkąd pojawił się mikrob, mój pies musiał odpalić dodatkowe pokłady cierpliwości, samokontroli i ogaru, by poradzić sobie z emocjami, które w nim drzemią. Bo Oreo to border pracujący. Przypomnę, że to rasa o użytkowym rodowodzie i że psy te pracowały fizycznie i umysłowo, zadaniowo przez wiele godzin. To nie do końca to, co godzinny spacerek z hycaniem po lesie bez celu. Są linie, gdzie te popędy, nastawienie na pracę są mniejsze, ale po cóż brać rasę użytkową, bo chce się spokojnego bordera bez popędów? W skrócie: po cóż szukać bordera, który borderem… nie jest?

A co to oznacza, że Oreo jest pracoholikiem? To znaczy, że jego motywacja do pracy jest wspaniała. NIGDY nie odmówił mi treningu i wykonania tego, o co go proszę (robił coś źle, niedokładnie, etc. ale gdy proponowałam wspólne działanie, nigdy nie odwrócił się, by iść na kanapę). Dla niego działanie ze mną, praca z człowiekiem to najwspanialsza rzecz na świecie i mój pies zrobi WSZYSTKO, by mnie zadowolić.

Frisbee, sztuczki, nosework, obedience, pasienie – bordery świetnie sprawdzają się w pracy
i zadaniach wykorzystujących ich inteligencję
Ale nie ma nic za darmo, a spacerki po parku z dzieckiem to nie praca.

Ale nie ma nic za darmo. Mój pies szybko wchodzi na wysokie emocje, które go spalają, muszę wciąż pilnować, by nie zajechał się psychicznie, przypominać mu, że powinien odpoczywać, stawiać granicę, między treningiem, a chillem. O takich pieskach mówi się, że są elektryczne – ledwie iskierka sugerująca rozpoczęcie „pracy” błyśnie mu przed okiem, jego mózg przechodzi w tytaniczny tryb działania. Poskromienie tego i zadbanie o dobrostan psychiczny takiego psa, to nie jest coś, co przychodzi ot tak.

To nie jest kwestia tego czy pies jest ułożony i umie siad i waruj. To oznacza bycie bardzo wrażliwym na swojego psa przewodnikiem, obserwowaniem psa i stawianiem jego dobrostanu ponad wszystko.

DZIECKO: MOTOR FIKSACJI

Ale taki piesek nakręca się też iskierkami, które w moim świecie zachętą do działania nie są. Ale jego świat jest inny. Co go wyrywa z trybu „pies odpoczywający”?

Mikrob biegnący chaotycznie przez pokój.
Mikrob sprawdzający jak wysoko i głośno potrafi wrzasnąć.
Mikrob podbiegający do psa, gdy ten je i odpoczywa (reagujemy ofkorz natychmiast, ale fakt jest faktem: dziecko psa zaczepia, gdy zaczepiany być nie powinien, ot, życie).
Mikrob bawiący się piłkami (dziadkowie już dostali zakaz ich znoszenia dla wnuczka).
Mikrob bawiący się piszczącymi i hałasującymi zabawkami.
Mikrob zakradający się do szafki z rzeczami psa i wyciągający frisbee z torby (pobudzenie psa instant).
Mogę tak wymieniać i wymieniać.

Słodka fotka? Owszem.
Ale fotka to pstryk i po sprawie, a ta dwójka musi tak ze sobą koegzystować,
żeby oboje byli szczęśliwi i żebym ja nie oszalała. A jest niełatwo.

Do tego dodajcie, że mojego psa nakręcają ptaszki za oknem, odbicia światełek na ścianie, kursor na ekranie telewizora (mamy tzw. Magic wand), a do niedawna także Kot, który był notorycznie zaganiany i zaczepiany przez psa.

Jakie mogą być tego skutki? U mnie Oreł natychmiast biegł po zabawkę czy szarpak i zaczynał z warkotem i świrem szarpać zabawkę, by wyładować emocje. Zaczynał biegać po pokoju na pałę. Zamiast podziału czasu, gdzie pies większość dnia jednak sobie chilluje, a pobudzony jest jedynie trochę, nastąpiło zaburzenie i pies przestał dobrze odpoczywać. Zaczynał wkręcać się w najdrobniejsze sprawy, a fiksacje się nasiliły.

Dla mnie Oreł z pieska grzecznego, stał się takim psem z rozczochranym, rozdygotanym mózgiem, który robi wiele zamieszania, a do tego załącza mu się wybiórcza głuchota na moje polecenia. U innych psów to może być frustracja wyładowywana w inny sposób: demolowanie, lęki i…agresja. Tak, agresja! Chcesz tego przy raczkującym dziecku?

ODWRÓCONA NORMALNOŚĆ

W normalnym świecie, gdy byłam na macierzyńskim, panowałam nad tym. Dawałam psu jego przestrzeń, ogarniałam na maksa i jakoś sobie wypracowaliśmy to życie z bc i maluchem, a Oreł stosunkowo niewiele się zmienił. Był fajnym ogarniętym JAK NA BORDERA Z LINII PRACUJĄCYCH psem. A trzeba wam wiedzieć, że Oreł jest karny na maksa. Odwoływalny, grzecznie czekający na pozwolenie wyjścia z auta, nie kradnący nic ze stołu. To grzeczny good boy. Nie wiem co bym zrobiła z psim szelmą w takiej sytuacji.

Gdy pracowałam 8 h, z dzieckiem i psem tuż obok, nie dawałam zwyczajnie rady. To był przedsionek piekła.

I mimo starań, pies lekko osuwał się w stronę pierdolnika umysłowego. Nie zliczę ile razy pod koniec maja rozmawiałam z mężem, że Oreł jest nieznośny, a przecież wciąż i wciąż zwiększam mu ilość poświęcanego czasu: sztuczki, spacery, frisbee, byle tylko go zmęczyć. Oczywiście to była bzdura i pułapka, bo pies nie miał za mało zajęć, a za dużo bodźców i wcale mu tak nie pomagałam. Ale skalę zniszczeń tego covidowego siedzenia w domu i zgubnej pętli bodźców odkryłam w poniedziałek, gdy mikrob wylądował na 6 godzin w żłobku.

Światełka, hałasy, wariujące dziecko – to niełatwa sprawa dla psa, który nie ma jak odpocząć.

ALLELUJA: ŻŁOBEK

Mój pies przeszedł metamorfozę instant. Podczas siedzenia w domu, pod koniec maja wprowadziłam absolutny zakaz wypuszczania psa samego na ogród. Za bardzo nakręcało go… WSZYSTKO. Ale poniedziałek był piękny i otworzyłam taras. Oreł oczywiście wystrzelił do ogrodu, przebiegł się parę razy i… położył na tarasie. I leżał tam. Gdyby mikrob był w domu, pies latałby po ogrodzie w kółko, szczekając na ptaki, hałasy, łapiąc pszczoły, etc.

Ale bodźców mikrobowych nie było. Były inne, ale ewidentnie to, co mikrob dostarczał mojemu psu, przepełniało emocjonalnie możliwości mojego bordera. A w każdym razie przepełniało, jeśli pies niemal non stop był z dzieckiem. Tych kilka godzin w żłobku starczyło, by pies niemal od razu wrócił do dawnej, kochanej i stabilniejszej psychicznie postaci.

Gdy dziecka nie ma, pieski… chillują

CHCESZ BORDER COLLIE?

Więc zastanów się, czy chcesz psa pracującego, z emocjami które wirują jak w blenderze, pobudzającego się byle czym czy psa rodzinnego. I czy serio musisz mieć pieska modnego i instagramowego czy jednak pies DOPASOWANY do warunków jakie mu możesz zapewnić, nie będzie lepszy dla Twojej rodziny i szczęśliwszy z nią, niż pokręcony border. Bo ras jest naprawdę sporo i wiele z nich jest świetnymi psami rodzinnymi, pozbawionymi frustracji, które mogą przerodzić się w lęki, agresję i destrukcję (*oczywiście KAŻDA rasa ma swoje wymagania, które trzeba przemyśleć).

W moim przypadku do tak skrajnych spraw jak agresja czy lęki nie doszło, ale ja mimo wszystko jestem nastawiona na robienie czegoś z psem – nie brałam go jako pieska rodzinnego do aktywnego życia (czyli niedzielnych spacerków po praku). Wzięłam bordera z linii pracującej i w większości byłam świadoma tego, na co się piszę. Czekałam na bordera 13 lat. A i tak były łzy i zgrzytanie zębów.

Border collie ma bardzo konkretne pochodzenie, a wzięcie psa z linii pasterskich może bardzo źle się skończyć
, jeśli o tym pochodzeniu zapomnimy.



A znam historie, gdzie finał historii był smutniejszy: pies popadał w agresywne zachowania, totalnie fiksował, kończył pod kołami czy nawet tak nakręcał się kichaniem dziecka (!), że właściciele nie byli w stanie go opanować, bo jego mózg odłączał się od rzeczywistości. Serio. Wiele borderów w ten sposób zmienia dom na bezdzietny. Nie bez powodu są hodowcy, którzy szczeniąt z niektórych miotów NIE DADZĄ do domu z dzieckiem (szacuneczek Kaja!).

Możesz wziąć oczywiście bordera mniej popędliwego, ale… Hm, może lepiej kupić mniej popularną rasę, która nie jest obarczona psychicznym pierdolnikiem, a do tego nie jest chorowita (epilepsje, bcc, a do tego posypka z dysplazji) i nie ma mnóstwo pseudohodowli oraz mnożenia niefajnych psów na kolor? Bo wcale nie tak łatwo znaleźć teraz stabilnego, fajnego, zdrowego bordera – zwyczajnie jest na nie za duży popyt i moda. A w szczególności zastanów się czy border jest dla ciebie, jeśli masz małe dziecko, któremu nie wytłumaczysz jeszcze, by nie krzyczało i nie biegało na pałę robiąc zamieszanie.

Bo bycie rodzicem to fajne, ale spore wyzwanie i na pewno będą dni, kiedy będziesz miał ochotę wyskrobać sobie mózg łyżeczką. Więc może nie dokładaj sobie zmartwień?

*Żeby nie było: pies to często świetny i wspaniały kompan dla dziecka, ale nie używajmy retoryki pieska dla dziecka. Dla dziecka może być piesek pluszowy, bo pies to nie prezent, a członek rodziny za którego odpowiadają dorośli ludzie. Dlatego jestem zwolenniczką mówienia o psie do domu z dziećmi lub o psie rodzinnym.


 

Related Posts

176 thoughts on “COVIDOWY HORROR – jak mój pies niemal oszalał i czemu border collie to nie jest wspaniały rodzinny piesek

  1. PaDa

    Masz rację! Mam małe dziecko i nie licząc fundacyjnych psów to mam obecnie w domu 2 bordery. Po pierwsze nie wyobrażam sobie nie mieć bramki dziecięcej do drzwi, która pozwala moim psom czasem trochę się odciąć od tego co w domu, całe szczęście nigdy nie fiksowaly się na syna a w sumie cała trójka jest w podobnym wieku. Tylko, że sporo pracy kosztowało nas nauczenie… SYNA, że jak pies je czy odpoczywa to go nie dotykamy. Mam psy przede wszystkim noseworkowe (nie mówię tu o szukaniu smaczków po domu, tylko regularnych treningach i częstych zawodach) i plusem jest tu dla nich praca w trudnych warunkach, bo syn jest jednym z pierwszych kontrolowanych rozproszeń, które wprowadzam w treningi. Nie ukrywam, że były dni, kiedy myślałam, że oszaleję. Położyc w ciągu dnia dziecko szybko spać i w tą lukę wcisnąć psi trening (może trochę frisbee lub agility, żeby też się poruszały?), posprzątać w domu (w tym czasie psy śpią jak zabite) i zrobić obiad. A odpoczynek kiedy? Jak już wszyscy pójdą spać, ogarnie się resztę rzeczy i spokojnie można wziąć kąpiel i mieć chwilę tylko dla siebie. Tego właśnie chciałam i nie żałuję ani jednej chwili. Mimo to człowiek jest czasem po prostu zmęczony tym wszystkim 😉 kocham to moje stado i dzięki tym wszystkim wysiłkom odnoszę wrazenie, że i syn, i psy są szczęśliwi ❤️

    1. admin

      Dzięki za ten komentarz! To druga sprawa, że piszę, że bc różnorodne, że linie pasterskie show, bardziej lub mniej nastawione na pracę, a dziecko też ma swój charakter.
      Oczywiście, trudno mówić o jakiejś wielkiej swiadomości u rocznego dziecka, ale ja i mąż bardzo pilnujemy, by mikrob nie naruszał przestrzeni psa, uczymy, że pieska głaszcze i dotyka się z czułością i każda ich zabawa i delikatne głaskanko, które cieszy mikroba jak mnie boczek na śniadanie, to dla mnie nagroda. Ale łatwo się pogubić w życiu z aktywnym psem (psami), maleńkim dzieckiem i tym, że chce się coś zrobić dla siebie (wyjść na trening lub odespać :-D). Ja też miałam dośc – teraz coraz rzadziej i jestem szczęśliwa w tym momencie życia w którym się znalazłam. Chciałam dziecka i chciałam psa, a moment w którym pierwszy raz wszyscy poszliśmy o własnych siłach na spacer, był jak karmel na me serce. Powodzenia w szukaniu tych wyrwanych chwil 🙂

    1. admin

      Owszem, ale pies ze schroniska nie będzie miał w większości przypadków udokumentowanego pochodzenia i może wyglądać na bc lub być pieskiem w typie, a mieć z bc niewiele wspólnego, a są też miksy z bc, które za nic bc nie przypominają, a mają charakter bordera. Ja tu piszę bardzo konkretnie o borderach z linii pracującej, a więc dość specyficznym przypadku 🙂 A kwestia adopcji zawiera się dla mnie w jednym zdaniu: kupuj i adoptuj świadomie 🙂

    2. Juju

      Świetny tekst 😊 podziwiam i kocham bordery póki co z daleka. Nie mam teraz odwagi na tą rasę, właśnie dlatego że dzieci, że w bloku ze czasu brakuje i ledwo ogarniam to co mam. Ale pojawił się u nas ostatnio po miesiącach mojego
      jęczenia i ogromnym wywiadzie wśród posiadaczy, hodowców i internetów, piesek innej rasy i jesteśmy bardzo zadowoleni bo o ile pies jest do opanowania to moje dzieci nie zawsze. Można owszem adoptować ale uważam, że na taki luksus nie stać ludzi z małymi dziećmi, bo żeby i dziecko i pies były szczęśliwe i bezpieczne potrzeba pewnych cech i psa i właściciela, a dzieci to dzieci 😊 Ja chętnie przygarnę wszystko co się rusza, ale jak już dzieci będą na tyle ogarnięte, żeby reagować na potrzeby psa i matki 😂 sorry zwolnnicy adopcji, odpowiedzialność ma różną postać, więc krytyka wybierających psy rasowe nie jest fajna bo każdy ma swoje bagienko i próbuje je ogarnąć nie krzywdząc. Pozdrawiam.

  2. duszek

    Czytanie tego jest udręką, dotarłam do połowy i nie rozumiem o czym piszesz, jakieś niezrozumiałe okreslenia itp. Na podstawie przeczytanej części widze, że o cos ci chodzi ale nie wiem o co. Tekst staje sie irytujący do tego stopnia, że nie wiem co z tym border collie bo nie dotrwam do końca. Owijanie w bawełnę, a nie wartościowy tekst.

    1. admin

      Z przyjemnością wyjaśnię niezrozumiałe dla ciebie słowa, jeśli je wskażesz – faktycznie, zupełny laik w psim i borderowym świecie może ich nie rozumieć, ale uważam, że to motywacja, by poszperać w sieci o rasie 🙂 Niemniej jednak, jeśli wskażesz mi niezrozumiałe określenia, to chętnie zrobię pod tekstem słowniczek.

      Co do owijania w bawełnę: kwestia emocji u bordera to sprawa bardzo skomplikowana i złożona, więc nie chcę stosować tu uproszczeń. Nie każdemu musi odpowiadać mój styl pisania, ale skoro nie rozumiesz użytych w nim słów, to trudno, żebyś uznała go za wartościowy 😉

  3. BCfan

    Okreslanie wartości tekstu przez pryzmat swojej niewiedzy, do której czytelnik się w dodatku jawnie przyznaje jest czystym przejawem impertynencji…

    1. Kaja

      Z Borderem niestety łatwo nie jest, i o ile na lini pies-dziecko mamy totalny luz – dostałam szczeniaka gdy córka miała cztery miesiące wiec dorastali razem i cóż mają więź i mega dbają o siebie wzajemnie, jest mega pieszczochem najchętniej spędzającym czas ma pieszczotach o tyle na lini pies-inni domownicy jest już gorzej. Mnie słucha bezwarunkowo, pięknie reaguje na komendy i odwołanie – inni w domu mogą się zarypać, nagadać naprosić i nic… i oczywiście każda okazja do zwiania z podwórka jest wykorzystywana. Trzeba mieć nieograniczone pokłady cierpliwości i moim zdaniem socjalizacja to czego pies doświadczy przez pierwsze miesiące od człowieka zostaje już z nami na zawsze 😉

      1. admin

        O tak – socjalizacja jest mega ważna. A budowanie relacji to dla mnie podstawa. Wiele osób twierdzi, że bc to pies jednego właściciela i… dla Oreo na pewno mateczką jestem ja 😀

  4. Klaudia

    Czytałam z zapartym tchem:) Trzeba mieć bordera by tekst zrozumieć, a to niezrozumienie w komentarzach to norma (zawsze tłumacząc innym jak specyficzny jest border, słysząc się, sama się nie rozumiem). To trzeba doświadczyć.

  5. Kasia

    Oj tak, sama prawda!
    Ja nigdy nie pojmę jak spośród tak długiej listy psich ras ludzie decydują się akurat na te najtrudniejsze przypadki? Znaczy trochę wiem czemu, zazwyczaj kieruje nimi wygląd. Tylko jak bardzo trzeba mieć w głowie tę cechę za tak ważną, żeby naście następnych lat swojego życia świadomie skazać się praktycznie na problem… (oczywiście mam na myśli osoby, które szukają pieska do kochania).
    Pozdrawiamy z moimi psiakami, w tym jednym adoptowanym 1,5roku temu rocznym aussie, którego właściciele się zrzekli, no bo jednak to nie jest tylko miś do kochania :))))

  6. jojo

    Bardzo ważny tekst!!! Osobiście mam 2 aussiki, po lockdownie, kiedy pracowałam jak szalona, złamałam nogę i zostałam uziemiona na kolejne trzy miesiące. To, co się w tym czasie wydarzyło z moimi psami (a miały specjalistyczne spacery, nosework) jest nie do opisania. Dodam też, że nie tylko małe dzieci – moje psy dostają odłączenia mózgu przy 12-letnim synu… Na szczęście wyniosłam się na wieś i… uważam, że aussiki (bordery pewnie podobnie) nie powinny mieszkać w blokach, z dzieciakami, hałasami i trzema spacerami dziennie. Albo rybki, albo akwarium. Nigdy wcześniej nie widziałam moich psów tak szczęśliwych i tak SPOKOJNYCH jak teraz, gdy mają pola, gdy mają pracę, gdy są po prostu sobą. A przecież w mieście starałam się jak mogłam, a nawet bardziej…

    1. admin

      U mnie Oreo super czuł się w centrum miasta (niemal dwa lata tam mieszkałam z psem) ale… nie miałam wtedy dziecka. W bloku z noworodkiem chyba bym oszalała, więc rozumiem 🙂

  7. Israel night club

    I was very happy to uncover this great site. I need to to thank you for your time for this particularly wonderful read!! I definitely loved every little bit of it and I have you book marked to see new information on your web site.

  8. נערות ליווי

    Im extremely pleased to uncover this site. I need to to thank you for your time for this particularly fantastic read!! I definitely enjoyed every little bit of it and I have you saved as a favorite to look at new information on your web site.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *